torba fotograficzna

Najmniej asertywny ojciec na świecie i zakupy torby fotograficznej

Moje dzieci, Kacper i Klara, mają po dziesięć lat. Są bliźniętami – Kacper jest starszy o całe dziesięć minut. Z tego powodu, jak starszy brat, nie tylko sprawuje pieczę nad siostrą, ale także stanowi dla niej wzór do naśladowania. Nie mam zielonego pojęcia, skąd Klara mogłaby o tym wiedzieć, ale takie sprawia wrażenie – to Kacper działa, a Klara go naśladuje. Co ma Kacper, ona też musi mieć.

Torba fotograficzna – praktyczny podarunek?

 

torba fotograficznaDlatego też kiedy mój syn zażądał pomocy przy budowie domku na drzewie, siostra natychmiast go wsparła, chociaż wyraz jej twarzy wyraźnie wskazywał na to, że nie do końca wie, czego się domaga. Nie ma głupich. Moje potomstwo to para nadpobudliwych czortów – nie można ich ani na chwilę zostawić samych, bo zaraz zrobią sobie krzywdę. A one chcą domek na drzewie! Niedoczekanie. Jednak maluchy nie dały za wygraną.
Moje rzeczy zaczęły znikać. I to nie nieistotnie drobiazgi, nie byle maszynki do golenia czy skarpetki, tylko narzędzia pracy: aparaty, obiektywy, torby fotograficzne. Nie miałem wyjścia: domek na drzewie musiał powstać. Zabraliśmy się do pracy. (Moje rzeczy natychmiast odnalazły się w cudowny sposób pochowane w pokojach moich dzieci.) Udało mi się namówić maluchy do rozpoczęcia budowy na dość niskim drzewie. Tyle dobrego. Praca szła sprawnie, w końcu nie był to pierwszy domek na drzewie, który budowałem.
Choć niepokoiłem się o bezpieczeństwo dzieci, samo konstruowanie domku było nie lada frajdą. Wymyśliłem i sposób na ochronienie dzieci przed bolesnym upadkiem – znalazłem w garażu siatkę do gry w piłkę siatkową i rozpiąłem ją pod domkiem. Nie do końca wierzyłem, że taka forma zabezpieczenia zda egzamin, ale lepsze to, niż nic. Wieczorem, kiedy domek był gotowy i miałem zamiar udać się na zasłużony odpoczynek, Kacper zawołał mnie do garażu. Był bardzo przejęty. Zaniepokojony, dołączyłem do niego. Stał obok starego telewizora – już wtedy obawiałem się, o co mnie poprosi. „Czy możemy mieć ten telewizor w domku?” Nie było sensu się kłócić. Zgodziłem się.

W tej samej chwili zauważyłem z przerażeniem uchwyty do TV schowane pod plandeką obok telewizora. Jeśli je zauważy ubzdura sobie, żebym zainstalował wiszący telewizor. Na szczęście udało mi się odwrócić jego uwagę. Okazało się, że sprzęt działa, a kabel sięga do gniazda w garażu. Chociaż oglądać można było jedynie kasety VHS, Kacper i Klara byli wniebowzięci. Czego się nie robi dla dzieci…